12/19/2014

Oprócz wesołych tabletek

Od początku mówiłam, że posty będą pojawiać się nieregularnie - gdy będę miała o czym pisać. Pisanie dla pisania, byleby utrzymać regularne posty, wydaje mi się bez sensu... Mimo tego, za każdym razem czuję głupią potrzebę, żeby się usprawiedliwiać ;)

Wyjechałam z rodzinnego miasta, zmieniłam uczelnię i kierunek. Jestem naprawdę zadowolona z decyzji, nawet jeśli kosztowało mnie to sporo: psychicznie, finansowo i czasowo. Wyjazd dał mi choćby to, że stwierdzam czasem - z pewnym zdziwieniem - że mam niespotykane dotąd poczucie, że dobrze jest być mną. Co też ważne - od ponad roku żyję, nazwijmy to, "normalnie". Pracuję, studiuję i nie zawalam z powodu choroby (za bardzo ;) ). Podbudowana nieco, pomyślałam, że to doskonały czas na notkę - o niefarmakologicznych sposobach radzenia sobie z rzeczywistością.

W dalszym ciągu będę podkreślała: absolutną podstawą są leki (a w wypadku dowolnego schorzenia psychicznego kontakt ze specjalistą). Bez leków możesz kombinować dowolnie, ale nie ma co oczekiwać efektów: w ChAD problemem nie są złe wspomnienia z dzieciństwa czy lenistwo; to choroba, która ma swoje źródło w nieprawidłowej gospodarce chemicznej organizmu. To nie z tobą jest coś nie w porządku; po prostu nawalają twoje neuroprzekaźniki.Tego się nie przeskoczy.

Ale leki lekami - farmakologia nie jest idealna i często trzeba jej trochę pomóc. Pomyślałam, że podzielę się paroma sposobami, których nauczyłam się przez ostatni rok. Muszę przy tym zastrzec, że chociaż jestem głęboko przekonana, że są to rzeczy, które powinny zrobić dobrze każdemu bipolarowi, mogę być w błędzie - każdy z nas jest w końcu inny - co więcej, część nie jest łatwa i wymaga wywrócenia życia do góry nogami. Ale z drugiej strony ChAD już to robi za nas, czyż nie?

1. Pilnuj regularności - ten punkt może być jednocześnie najłatwiejszy i najtrudniejszy. Najłatwiejszy, bo nie wymaga specjalnie dużo środków i można zacząć w każdym momencie. Najtrudniejszy bo... cóż, wymaga regularności. A to, jak mnie doświadczenie uczy, niekoniecznie jest najmocniejszą stroną bipolarów. Warto szukać narzędzi, które w tym pomogą. Ja na przykład od jakiegoś czasu gram w HabitRPG - uczciwie przyznam, jestem fatalnym graczem ;) HabitRPG jest aplikacją grywalizującą codzienne obowiązki i zajęcia - możesz ustawić sobie listę nawyków, których chcesz nabrać, codziennych obowiązków, rzeczy do zrobienia - za każdym razem, gdy uda ci się odhaczyć coś z listy, dostajesz nagrodę w postaci punktów doświadczenia i złota, za które możesz kupować sobie różne rzeczy dla postaci (tudzież wymyślone przez siebie nagrody w realnym życiu). Jeśli zawalisz obowiązki - tracisz życie. Podobnych projektów jest więcej, a robienie zabawy z nauki nawyków może ułatwić sprawę - choćby dzięki temu, że otrzymujesz natychmiastową nagrodę za wszystko, co uda ci się osiągnąć.

2. Śpij jak człowiek - banalne, ale działa. Dużo łatwiej radzić sobie z życiem, kiedy nie jest się zmęczonym i ma się prawidłowo ustawioną dobę.

3. Uciekaj z toksycznych środowisk - sprawa jest prosta: masz dość własnych problemów i bez ludzi, którzy źle na ciebie wpływają. Jeśli stajesz przed wyborem: znajomość, albo twoja psychika, wykaż się egoizmem. Nie stać cie na to, żeby inni ciągnęli cię w dół, nawet jeśli oznacza to zostawienie samemu sobie znajomego z problemami.
I to się dość blisko wiąże z kolejnym punktem:

4. Wystrzegaj się zajęć, które męczą cię psychicznie - to może być cholernie trudne. Bo to oznacza, że jeśli praca albo studia stają się przykrym obowiązkiem, należałoby pomyśleć o zostawieniu tego w cholerę. Wiadomo, za coś trzeba żyć, ale warto rozważyć porządnie za i przeciw. Wykańczająca psychicznie praca to prosta droga do epizodu depresyjnego, a przez jakiś czas można spróbować zawiązać koniec z końcem przez rentę czy zasiłek dla bezrobotnych. A tak czy siak:

5. Pilnuj, żeby mieć co robić - praca, studia, wolontariat, hobby, cokolwiek. Znajdź zajęcie, które zmusi cię do tego, żeby rano wyjść z łóżka i uziemi cię, gdy będziesz lecieć w kosmos. Ważne, żebyś czerpał z tego choć odrobinę satysfakcji, inaczej wrócimy do punktu czwartego.

6. Pilnuj, żeby nie brać na siebie za dużo - asertywność jest ważna. Zarówno wobec innych jak i wobec siebie. Przyjęłam zasadę, żeby zawsze mieć chociaż jedną rzecz do roboty - ale też zawsze przynajmniej o jedną mniej, niż wydaje mi się, że jestem w stanie udźwignąć. Pomaga to uniknąć ciężkich rozczarowań, kiedy coś nie wyjdzie (nasze głowy nie lubią rozczarowań ;) ) i poczucia przytłoczenia pracą i oczekiwaniami. A to zawsze jeden czynnik depresyjny mniej - i jakiś hamulec przy hipo czy manii (chociaż na manię to już to dużo nie pomoże...).

7. Świętuj małe sukcesy - z ChAD łatwo dorobić się zaniżonego poczucia własnej wartości, a epizod depresyjny czai się za każdym rogiem. Świętowanie drobnych osiągnięć i nagradzanie się za małe sukcesy pomaga się podbudować i poprawić sobie nastrój.

Siedem punktów - łatwiejszych, trudniejszych do zrealizowania, które wypracowałam przez ostatni rok - ze stałą pracą, studiami (z poprzedniego kierunku zrezygnowałam, po raz pierwszy w życiu, głównie z przyczyn naukowych) i ciągle poprawiając coś w swoim życiu. Mogłabym do tej listy dopisać jeszcze dwie rzeczy: zmianę otoczenia i zwierzaki, które szalenie mi pomogły, jednak zwierzęta to odpowiedzialność, na którą trzeba być gotowym (nawet jeśli dla mnie ta odpowiedzialność jest doskonałym lekarstwem), a zmiana otoczenia, choć dla mnie była zbawienna, komu innemu może wręcz zaszkodzić. Rzeczy, które wypisałam, pomogły mi jednak czuć się dobrze ze sobą, dostać magiczny papierek o remisji (chociaż chyba to już nieaktualne, musiałam poprawić dawkowanie elicei w listopadzie) i wreszcie znaleźć się w miejscu, w którym czuję, że przynależę. No i daje szansę na karierę w zawodzie, który zawsze był moim drugim wyborem po morzu.

Trzymajcie kciuki - w styczniu czeka mnie chyba moja pierwsza w życiu konferencja naukowa ;)

4 comments:

kura z biura pisze...

Gratulacje i trzymam kciuki za konferencję :)

A takie HabitRPG to i mnie by się przydało... ;P

Gayaruthiel pisze...

Tez jestem zachwycona ta aplikacja, nie slyszalam o niej wczesniej, a czuje, ze przyda mi sie bardzo :D

piernik z wiatrakiem pisze...

gorzej jak ktoś nie ma ani prawa do zasiłku, ani do renty. Nie zostaje wtedy nic innego jak brać na siebie za dużo w pracy której się nie lubi żeby zarobić pieniądze - bo np. potrzebne są na leki ;) Wszystko się wyklucza.

toya pisze...

ciekawy blog...:) pozdrawiam i wytrwalosci zycze

Prześlij komentarz